Ads 468x60px

.

Labels

środa, 15 stycznia 2014

Trafny wybór - JK Rowling

Historii o lataniu na miotle nie lubiłem, nie przepadałem za czytaniem o rzucaniu czarów. Ja nawet w Śródziemiu nie przepadłem, nie porwał mnie ten świat. Jak w dowcipie, że piersi są dla dzieci, a bawią się nimi dorośli, tak nie chciałem. Tomek na Czarnym Lądzie mnie nudził, a Pan Kleks przerażał jak kościelny organista. Potteromani oparłem się skutecznie i o szafę. Zestarzałem się wraz z kolejnymi tomami, z Harrym Potterem i JK Rowling, aż doczekałem jej pierwszej powieści dla dorosłych.

Nienawidzę małych miasteczek. Wpadam tam jak bomba zapalająco-burząca, z książką pod pachą. Przelatuję nad rynkiem, ludzie snują się na nim, jakby do pracy nie chodzili. Lecę, kilka sekund i po miasteczku. Zawracam nim znajdę się we wsi, których nie cierpię jeszcze bardziej. Ląduję na rynku, widać że obcy jestem, wszyscy znają wszystkich, wszyscy o wszystkich wiedzą, za wyjątkiem mnie, ja nie znam nikogo, nikt mnie nie zna. Ale wyróżniam się, idę pewnym krokiem, nie snuję się, siadam na ławce, książkę spod pachy wyciągam. "Trafny wybór" JK Rowling, choć w księgarni wybór coraz trudniejszy, zbyt wielu autorów przypada aktualnie na jednego czytelnika.
I gdybym trafił do takiego fikcyjnego Pagford, jak z powieści Rowling, to uciec chciałbym jak najprędzej. A zostać musiałem na ponad pięćset stron. Okładka nie zachęca, liternictwo powala tylko chwilowo, ilustracja nie przenosi w inny świat, a bohaterów od strony pierwszej jak w książce telefonicznej. Pogubić się łatwo, na szczęście autorka dłoń pomocną wyciąga, no cóż - miliard się zarobiło, wypada ulżyć czytelnikowi, bo mamy tam Sukhvinder, Milesa czy Shirley. Nie to co u niektórych polskich autorów, którzy zachowują się, jakby nie znali wszystkich liter alfabetu: Andrzej, Adam, Anastazy albo Zawadzki, Zarzycki, Zalewski.

Rowling na szczęście powieść zaplanowała precyzyjnie niczym wycieczkę “14 krajów w 72 godziny”, i uciec chciałoby się gdziekolwiek, a “Trafny wybór” nomen omen nie daje żadnego wyboru, za miejsce akcji mając tylko Pagford, w którym wiadomo: rynek, kościół, cmentarz, szkoła. I snująca się po nim ludzka ciżba, nieprzyjemna i brzydka, a jedyny sprawiedliwy członek tej społeczności umarł na dziesiątej stronie, pozostawiając wolne miejsce w radzie miejskiej.

I wielu tego miejsca łaknie, wakat pragnie wypełnić, z ideami wielkimi na ustach, swój malutki wszechświat zmieniać chcą, pozbyć się niezbyt udanego osiedla Fields, zamieszkiwanego przez zasiłkowo-metadonowy lumpenproletariat. Oddać je sąsiedniej gminie, a na ośrodek leczenia uzależnień bombę atomową zrzucić. Żeby ich Pagford piękne i kwitnące, a w nim wiadomo: rynek, kościół, cmentarz, szkoła i domki jak z folderu, ogródki jak “Z tygodnia na działce”, a pod tym całym eleganckim widoczkiem jak z pocztówki, wszystko się lepi od przemocy domowej, rasizmu, brudu, patologii, przywar jak u Krasickiego. W każdy kąt zaglądamy, pod każdy dywan, a “za każdą fortuną, kryje się zbrodnia”.

Banał, chciałoby się rzec, ale banał ładnie opakowany, z maestrią skonstruowany, niemal ideał jak z podręcznika creative writing. Obawiam się, że boom na kreatywne pisanie, które jak wiadomo jest najmniej kreatywne, dopiero u nas nastanie, a “Trafny wybór” to powieść popularna niemalże doskonała, co właściwie w Polsce brzmi jak obelga, bo tutaj można być albo grafomanem albo Miłoszem. Jakby nic pośrodku nie istniało. Dygresja, wybaczcie, ale bez nawiasu, bez których autorka obyć się nie umie, co drażni i powieść upodabnia do zeszytu matematyki z piątej klasy.

“Trafny wybór” to misterna konstrukcja, w której nawet ukradziony zegarek może być jak ta strzelba z Czechowa. Tu trzeba pani Rowling przyklasnąć, honory oddać i na kolana paść. Napięcie rośnie z każdą stroną, duch ostatniego sprawiedliwego pod kilkoma postaciami się objawia, zamęt siejąc, i obnażając na forum internetowym tajemnice mieszkańców Pagford, które jest siedliskiem zepsucia niczym Sodoma. Wszyscy bohaterowie zbrukani, wściekli, źli. Zwrotów akcji specjalnych nie ma, a te które są nie zwalają z nóg i nie walą jak obuchem w łeb. Odrobiny optymizmu w tym wszystkim brakuje, a i zakończenie też go nie przynosi.

W sytuacji szczęśliwej jestem, bo już wiem, że JK Rowling nie zamierza porzucić swoich dorosłych czytelników, i że na szczęście nie zamierza zostać literacką królową małomiasteczkowej Anglii, że do Londynu wróciła z akcją kolejnej powieści, że to kryminał, choć napisany jako Robert Galbraith. Wcisnę go pod pachę i polecę oddać się lekturze.

"Trafny wybór" (The Casual Vacancy) J. K. Rowling, Wydawnictwo Znak, 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
stat4u
 
Blogger Templates