Jeszcze bardziej niż z powodu bólu dusza cierpi przytłoczona
poczuciem rozpaczliwej beznadziei.
(...) mój mózg, teraz już bez reszty podlegał władzy
szalejących bezkarnie hormonów, był nie tyle organem służącym do myślenia, ile
instrumentem rejestrującym, minuta po minucie, zmieniający się nieustannie
poziom swojego cierpienia.
Do klasycznych symptomów depresji należy utrata wiary w
siebie oraz obniżona samoocena - tak więc straciłem niemal zupełnie poczucie
własnego ja, a wraz z nim wszelką wiarę we własne siły. Taki stan może szybko
przerodzić się w poczucie całkowitej zależności od innych, a to w dziecięcy
lęk. Człowieka ogarnia paniczny strach przed utratą rzeczy i ludzi, zwłaszcza
bliskich i drogich. Pojawia się gwałtowny lęk przed opuszczeniem i samotnością.
Kiedy choćby przez chwilę zdarzało mi się być w domu samemu, natychmiast
ogarniało mnie obezwładniające przerażenie i trwoga.
Poczucie straty i opuszczenia we wszelkich jego przejawach
jest głównym probierzem depresji - zarówno jej rozwoju, jak i,
najprawdopodobniej, źródła.
Moje cierpienie doszło do takiego natężenia, że wydawało się
zupełnie nieprawdopodobne, żeby sama tylko rozmowa z innym śmiertelnikiem,
choćby nawet najwybitniejszym specjalistą, ekspertem w dziedzinie zaburzeń
afektywnych (nastroju), mogła w jakikolwiek sposób mi ulżyć.
W szpitalu czas strasznie się dłuży, toteż największą
wartością terapii grupowej jest to, że z pewnością pomaga go zabijać.
Większość osób znajdujących się w szponach depresji w jej
najokropniejszej postaci z takich czy innych powodów pogrąża się w
irracjonalnej beznadziei i bezradnej rozpaczy, rozdzierana wewnętrznie potwornym
lękiem przed wyolbrzymionymi cierpieniami, które w większości nie mają nic
wspólnego z rzeczywistością.
Wyrażę się chyba precyzyjniej, jeśli powiem, że rozpacz,
będąca skutkiem złośliwych sztuczek, jakie coraz bardziej udręczona psyche robi
choremu mózgowi, zaczyna przypominać diabolicznie mękę uwięzienia w jakimś
potwornie przegrzanym ciasnym pomieszczeniu. A ponieważ do wnętrza tego kotła
nie dociera najlżejszy nawet powiew powietrza i ponieważ z tego dusznego
więzienia, w którym nie daje się oddychać, nie ma żadnej możliwości ucieczki,
jest jak najbardziej naturalne, że w pewnej chwili udręczona ofiara zaczyna
obsesyjnie myśleć o samounicestwieniu.
Aby odkryć, dlaczego jedne osoby wpadają w groźną spiralę
depresji, a inne nie, musielibyśmy zbadać to, co kryje się pod dostrzegalnymi
objawami kryzysu psychicznego - a i tak nie udałoby się nam uzyskać niczego
poza kilkoma ryzykownymi domysłami.
Depresja jest chorobą zdecydowanie nazbyt skomplikowaną,
jeśli chodzi o przyczyny, objawy i sposób leczenia, by na podstawie przeżyć
jednej tylko osoby ktoś bez odpowiednich kwalifikacji mógł wyciągać
jakiekolwiek wnioski natury ogólnej. Choć jako schorzenie depresja
charakteryzuje się pewnymi cechami stałymi, występuje w niej również wiele cech
osobniczo zmiennych; zawsze zdumiewały mnie niektóre osobliwe zjawiska - których nie doświadczali inni pacjenci, a które rodziły się w mrocznych zakamarkach
labiryntu mojego umysłu.
Teza, jaką w nim przedstawiłem, była dosyć jasna i prosta: w
ciężkiej depresji cierpienie jest zupełnie niewyobrażalne dla kogoś, kto nigdy
sam go nie doznał; to cierpienie nieraz zabija, ponieważ takiej męki po prostu nie
można już znieść. Dopóki natura owego cierpienia nie zostanie rozpoznana i nie stanie
się powszechnie zrozumiała, nadal wielu samobójstwom nie będzie można zapobiec.
Dzięki temu, że czas ma cudowną właściwość leczenia ran - a także w wielu
przypadkach dzięki interwencji medycznej lub hospitalizacji - większości osób
cierpiących na depresję udaje się przeżyć, co można uznać za jedyne
błogosławieństwo tej choroby. Jednakże tragicznego legionu tych, których ból
nie do wytrzymania zmusza do odebrania sobie życia, nie powinno się potępiać
bardziej niż tych, którzy umierają na raka.
W końcu sięgnęłam...
OdpowiedzUsuńI jakie wrażenia?
Usuń"Aura depresji nie podlega żadnym modulacjom, dominuje w niej mrok, światło traci swój blask".
UsuńJestem jeszcze w trakcie lektury, jednak już widzę, jak moja dotychczasowa wiedza na temat depresji była uboga. Czytam dalej.
jno proszę, napisałam maila z opisem pewnych zdarzeń, a teraz natykam się u Ciebie na ten tekst....a dodatkowo jakiś czas temu ta właśnie książka przywołała mnie i jako jedyna pośród stosu książek wysypujących się na ziemię z gigantycznego kosza usytuowanego w pewnym hipermarkecie przyciagnęła moja uwagę, oczywiscie została załadowana do mojego trochę mniejszego kosza zakupowego, jeszcze nie przeczytałam, lecz zapewno w bardzo "szybkim wkrótce" to uczynię
OdpowiedzUsuńJa nawet całkiem niedawno widziałem na stronie https://www.terapiapoznan.pl/leczenie-depresji-poporodowej/ iż możliwe jest leczenie depresji poporodowej. W sumie jest to bardzo ważne i myślę, że taka pomoc na pewno potrafi być bardzo skuteczna.
OdpowiedzUsuń